środa, 11 lipca 2012

Konkurs i ważna wiadomość

Ogłaszam na blogu swój pierwszy konkurs! Będzie trwał do 16 lipca.
Zad 1 - Ułóż z rozsypanych liter imiona lwów:
1 henub
2 hatumo
3 gare
4 liada
Zad 2 - Zgadnij o kogo chodzi:
1 Ma beżową sierść,  zielone oczy i ciemnobrązową grzywę
2 Posiada srebrno-omszałą sierść, czarne oczy oraz dwie szramy na lewym ślepiu
3 Jest siostrą Nehbu, ma sierść w kolorze mahoniu i znamię w kremowym kolorze i pomarańczowe oczy
Zad 3 - Odpowiedz, kto znajduje się na zdjęciach:

______________________________________________________________________________
Mam też dla was ważną wiadomość! Założyłam nowy blog! O lwicy Kuli. Zainspirował mnie blog Sueno, ten o Tamie. Tu jest link: http://zycie-kuli.blogspot.com/
I jeszcze nagrody:
I miejsce: dyplom, gif, polecenie bloga, będę informować o nowych postach na swoim blogu
II miejsce: dyplom, polecenie bloga, obrazek mojej roboty
III miejsce: dyplom, polecenie bloga
IV miejsce: dyplomik pocieszenia
Powodzenia!

Dyplom!

Dostałam ostatnio dyplom od Ani52147:
















Dzięki, naprawdę super dyplom! Pięknie, masz talent do rysowania! I jeszcze dziś możecie spodziewać się... konkursu! I proszę też komentować notkę pod spodem!

wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział VI - Spotkanie z hienami

 Miriabi spała bardzo długo. Kiedy się przebudziła spostrzegła, że w grocie jest tylko kilka lwic, Mohatu i Nehbu. Przywódczyni lwów uśmiechnęła się do śpiącego męża i syna po czym wyszła z groty. Miała ochotę przejść się po wzgórzach. Zdziwiona ujrzała jakąś ciemną plamkę wśród pasma bujnej zieleni. Zaniepokojona brązowa zbliżając się do owego dziwnego miejsca wyczuła dziwny zapach. Jakby coś się paliło. Spojrzała w niebo. Było całkiem błękitne, ze wszystkich stron, więc pożaru nie było gdzieś w okolicy.
-AŁ!- zawołała nagle Miriabi. Spojrzała na swoją przednią łapę; wbiła sobie kolec z krzaków cierni. Westchnęła ciężko i wyciągnęła kolec, a po chwili wyrzuciła za siebie. Ze strachem stwierdziła, że doszła do tamtego, dziwnego miejsca. Było tam okropnie: okoliczne bagna spowite gęstą mgłą, ziemia naga i zimna, kikuty pozostałe z drzew i mnóstwo skał, tak przynajmniej można było opisać to miejsce.
-No proszę, proszę! Kogo ja tu widzę!- rozległ się jakiś ochrypły głos.
-Kto tu jest?!- zawołała jasnooka. Odruchowo wysunęła pazury i gwałtownie się obróciła. Z cienia jednej z grot ukazała się postać hieny. Dorosłej samicy, miała dwie blizny na przedniej łapie, a na tylnej cztery zadrapania, poszarpane uszy, lekko nastroszoną grzywkę i olbrzymią ranę na brzuchu. Miała też "śliwę" pod prawym okiem.
-Witaj, Miriabi.- uśmiechnęła się chytrze.
-Skąd znasz moje imię?- zdumiała się matka Mohatu.
-Ach, cha, cha!- zaśmiała się hiena. Podniosła łapę i przybliżyła ją do pyska. Miała długie pazury które zaczęła sobie oglądać.- Widzę, że nie pamiętasz mnie.
-Ja cię nawet nie znam!
-Och, nie sądziłam, że zapomnisz o starej Kilavi.
Hiena, wybuchła śmiechem. Miriabi nie wiedziała o co jej chodzi. Kiedy Kilavi zaprzestała swemu śmiechowi rozległo się dudnienie kroków. Zza pleców Kilavi wyszły jeszcze dwie hieny, samica i samiec. Nagle lwicy coś się przypomniało.
-Powiedziałaś, że masz na imię Kilavi?- zapytała podkreślając imię "Kilavi".
-Tak, to ja!- odparła znudzonym tonem hiena.
-To... to twoi rodzice zrobili te blizny Ebi!- zawołała nagle.
-No, widzę że jednak masz jeszcze parę szarych komórek w mózgu!
I wyszczerzyła kły do Miriabi. Błękitnooka również się do niej wyszczerzyła. Zapowiadało się na krwawą walkę w której to Kilavi miała przewagę nad lwicą. Ale coś je nagle powstrzymało... Lecz cóż to było?
___________________________________________________
Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w następnym rozdziale ;) Mogę wam zdradzić, że w następnej notce będzie napisane dlaczego Ebi miała te dwie szramy na oku i czemu Kilavi taką nienawiścią pałała do Miriabi.

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział V - Pierwsze namowy do zła


(Niby, że to Egar i Zauditu)
Zauditu wróciła do domu. Po wyrazie pyska Egara widać było, że jest na nią zły. Zaprowadził ją do osobnej groty. Błękitnooka jeszcze nie wiedziała co ją czeka. Przełknęła głośno ślinkę, bała się wybuchu ojca. Ten natomiast, zmarszczył nos i wyszczerzył kły do córki. Beżowa lwiczka przestraszona, odskoczyła kawałek w tył. Egar natomiast zacisnął zęby i zaczął:
-Bawiłaś się z nim?!- nie odpowiedziała.- Pytam, czy bawiłaś się z nim?! Z tym... z tym całym księciem?!
-Tak!- krzyknęła Zauditu, wysuwając drobne pazurki.- Tak tato, bawiłam się! Ale, czy to coś złego?
-I jeszcze pytasz, czy to coś złego?!- wrzasnął potężny lew.- Słuchaj mnie uważnie Zauditu, ZAKAZUJĘ CI SIĘ Z NIM SPOTKAĆ! Z nim i z resztą tych lwiątek! Jesteś złą lwicą!
-Nie! - zaprzeczyła lwiczka z szafirowymi oczami.
-Tak! Masz mrok w sercu, pogódź się z tym! Musisz być zła! Masz w duszy skazę!
-Tato, ale ja właśnie nie chcę być zła! Przez całe życie nie możesz decydować o tym czy będę dobrą czy złą lwicą!
-Mogę to zrobić, w końcu, jestem twoim ojcem, a tego wyrzec się nie możesz! Dobrze o tym wiesz!
W słowach Egara było sporo racji. Ale Zauditu zapamiętała sobie słowa matki: "Pamiętaj, ty i ja to jedno!". Wcześniej nie mogła tego zrozumieć. Nagle usłyszała kolejne słowa od strony ojca:
-W przyszłości, zostaniesz morderczynią! Zabijesz i Nehbu i Mohatu oraz resztę tych lwiątek, a po tym wszystkim zostaniesz królową tego stada! Chcesz być królową przecież? Prawda?!
-Mam zabijać dla władzy?! Nigdy! Nie zrobię tego choćby z jednego względu...
-Z jakiego względu?! Ja jakoś nie widzę powodu który by stał na przeszkodzie!- przerwał jej zielonooki lew.
-Ech, nie ważne i tak byś tego nie zrozumiał! Ale zapamiętaj sobie słowa: "My i oni to jedno"!- powiedziała pogardliwie Zauditu.
-Jeśli tak- rzucił Egar oschle.- to podejdź tu.- lwiczka naiwnie podeszła do ojca. Niespodziewanie wysunął z łap potężne pazury. Zamachnął się i z całej siły uderzył małą Zauditu w policzek na którym od razu pojawiły się trzy krechy z których zaczęła sączyć się krew. Beżowa upadła na ziemię. Kiedy jej ojciec podrzedł, nachylił się nad nią i szepnął jej do ucha:
- A ty, zapamiętaj sobie, że będziesz okrutną władczynią, ja już się o to postaram!
Zauditu nie wytrzymała tego. Do jej taty mówiło się jak grochem o ścianę. Sama podniosła łapę, z wysuniętymi pazurami i nim lew zdołał zrobić unik, ta z całej siły drapnęła go w ucho. Ogłuszony tym bólem czarnogrzywy cofnął się i chwycił krwawiący fragment ucha. Nie zwrócił uwagi na córkę. Błękitnooka korzystając z nieuwagi ojca szybko wstała i zaczęła uciekać. Egar spojrzał na uciekającą ze wściekłością, po czym machnął łapą obojętnie.
-Niech sobie idzie! Ja jednak zrobię to co jest przeznaczeniem Zauditu, ona jeszcze będzie mu dziękować i przepraszać za sprzeciwy i to ucho.- Natomiast Zauditu pognała do Ebi.
-Mamo! Mamo!- krzyknęła z płaczem wchodząc do jaskini.
-Kochanie co się...- nie dokończyła, gdyż przeraziła się okropnej szramy na policzku córki.- Kto ci to zrobił?!
-Tata! Powiedział, że mam być złą lwicą, ale ja nie chcę być zła! Kiedy mu to powiedziałam drapnął mnie w policzek, za to ja rozerwałam mu ucho!- łkała ciągle przestraszona Zauditu.
- Dzielna dziewczynka!- mówiąc to pogłaskała małą po głowie. - Choć, zabiorę cię z tym policzkiem do Hekimy. Kiedy wrócimy, ty zostań w grocie, ja rozprawię się z ojcem!
Pawian Hekima stwierdził jednak, że nie ma powodu do obaw i za parę tygodni szrama jej zejdzie. Nasmarował jakąś maścią policzek Zauditu i poprosił Ebi, aby mała została na baobabie kilka dni. Ebi zgodziła się i poszła do Egara. Sprawiła mu okropną awanturę, lecz Egar ciąglę pragnął władzy. Nie usłuchał żony i postanowił dalej drążyć to co zaczął.

Rozdział IV - Czwórka przyjaciół

-Tato, kiedy wreszcie będę mógł poznać swoich nowych kolegów?- zapytał Mohatu. Nehbu ocknął się ze swojego zamyślenia. Mógłby przysiąc, że jego syn urodził się wczoraj. A teraz? Teraz jego syn ma już trzy miesiące.
-Chodź, zaprowadzę cię do nich.- powiedział łagodnie król.
-Jupi!- podskoczył z radością rudo-grzywy lewek. Wyszedł z groty wraz z ojcem. Ten zaprowadził go niedaleko na sawannę. Zobaczyli tam trójkę lwiątek, wesoło się bawiących. Był jeden chłopczyk i dwie dziewczynki. Nehbu podszedł do lwiątek i powitał ich:
-Witajcie dzieci!
-Witaj królu Nehbu!- odpowiedziały "lwie dzieci".
-Zapoznajcie się z moim synem Mohatu. No, wyjdź zza trawy, nie wstydź się!- powiedział król, iż Mohatu zawstydził się i schował w zielsku. Powoli wyszedł i spojrzał na nowych kolegów.
-Cześć!- zawołały lwiątka. Mohatu odpowiedział im to samo. Nehbu poszedł do swojej groty, a lwiątka zostały same. Mohatu zapytał lwiątka jak mają na imię.
-Jestem Zauditu.- zagadnęła jasnobeżowa lwiczka.
-A ja Dalia.- odparła brązowa lwiczka.
-A ja jestem Luxan.- powiedział lewek z brązowo-rudą grzywką. Lwiątka zaczęły się świetnie bawić. Luxan zobaczył małego, zielonego węża pełzającego po piasku. Jednak po zabawie w berka, lwiątkom zaczęło się nudzić. Zauditu wymyśliła, żeby poszli do wodopoju. Nie powiedziała lwiątkom po co, ale się zgodzili. Strasznie paliło ich w gardle. Mohatu jako pierwszy podszedł do wody, pochylił głowę i zaczął pić. Zauditu za to zakradła się i HOP! Syn Nehbu wpadł do wodopoju. Zauditu zaczęła się śmiać, a zaraz do niej dołączyli Luxan i Dalia. Mohatu też się śmiał. Podpłynął do brzegu, chwycił błękitnooką za łapy i pociągnął za sobą. Lwiczka z szafirowymi oczami wpadła do wody. Dalia zerwała się wtedy z miejsca, wspięła się na drzewo, chwyciła za lianę i skoczyła na sam środek wodopoju. Luxan poszedł w jej ślady. Po chwili zaczęli się świetnie bawić. Nim zauważyli, nastał zmierzch. Do wodopoju dotarł król Nehbu.
-Mohatu! Synu, czas wracać!- zawołał.
-Tato, jeszcze parę minutek.- narzekał rudo-grzywy.
-Żadnych kilku minutek! Idziemy. -odparł lew z czekoladową grzywą.
-Zauditu! Do domu!- rozległ się wrzask. Należał on do Egara. Wszyscy zauważyli żółtą kropkę z czarną grzywą zmierzającą ku nim.
-Idę!- zawołała jasna lwiczka. Wyszła z wody i otrzepała mokre futerko. Odwróciła głowę do przyjaciół i szepnęła:
-Muszę iść. Ale już na zawsze zostaniem we czworo przyjaciółmi, co? - na to lwiątka pokiwały głowami. Zauditu uśmiechnęła się i odeszła. Mohatu zrobił to samo i poszedł z ojcem. Dalia i Luxan, wrócili do swoich stad. Ale wszyscy wiedzieli, że to dopiero początek wielkiej przyjaźni...

Zmiana!

Jak widzicie zmieniłam tytuł bloga, nagłówek i tło. Oprócz tego zmieniłam swój profil, mam nową ikonę i od teraz podpisuję się jako Safi. Zamawiajcie proszę gify w notce niżej! Jeśli komuś podobał się poprzedni wygląd bloga, albo to, że miałam pseudonim "Hasara" na pocieszenie daję to drzewo genealogiczne (według deviantartu "Ileana"):

sobota, 7 lipca 2012

Gify na zamówienie

UWAGA! Do końca wakacji można zamawiać u mnie gify MOJEJ WŁASNEJ roboty! Oczywiście tylko z postaciami z KL. Możecie zamawiać do końca wakacji, więc termin ograniczony! Nie koniecznie musicie zamówić sobie jedną postać, możecie zamówić gif np. ze Skazą i z Sarabi. Robię też Avatary i Buttony na blogi. A tu kilka przykładów:








Dla Zauditu:
Z Samą Vitani:






Z Kovu i z Vitani
Tło:
Dla Hikari:
Z samą Zirą:






Z Zirą i z Vitani:



Tło:
 Dla Kachy111:
Z Uru i z Taką:


Z samą Uru:



Z samym Taką:
Tło:

poniedziałek, 2 lipca 2012

Mój Rysunek!

Nie wiem, czemu,  ale dziś wzięło mnie na rysowanie lwów. Oto mój rysunek (robiłam w paincie):
To są Skaza i Shiru o zachodzie słońca. Wiem, że Shiru ma trochę inne kolory, ale nie chciało mi się dorabiać kolorów.  Oceniajcie od 0 - 10. Wystawiam go też na konkurs balonowej_56. Pozdrawia was wasza Hasara!

niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział III - Ceremonia Zaręczyn

Minęło kilka dni od narodzin lwiątek. Ich rodzice byli bardzo szczęśliwi (no, można powiedzieć prawie, bo Egar wolał mieć syna, ale przyzwyczaił się do córki). Nehbu, razem z Miriabi i małym Mohatu, leżał w chłodnej jaskini, na dworze był z kolei bardzo ciepło. Rodzice ciągle nie mogli nacieszyć się maluchem. Ale Miriabi zauważyła, że jej mąż jest jakiś zaniepokojony.
-Eeee, Nehbu?- zaczęła powoli lwica.
-Hmmm?- mruknął pod nosem lew.
-Widzę, że coś cię trapi... Więc o co chodzi?
-Myślę tak sobie o mojej siostrze Mii... ona ma taką ładną córkeczkę...- westchnął król.
-I co z tego?!- prychnęła z drobną ironią w głosie.
-To jest... cóż... ja bym po prostu chciał, żeby Mohatu, miał za żonę Dalię. - powiedział. Miriabi skwasiła minę. Wiedziała, że dla jej syna byłoby najlepiej znaleźć przyszłą małżonkę jak najszybciej, ale po prostu nie ufała za bardzo Mii. W ogóle jej nie lubiła. Ale w ten sposób nie chciała ranić Nehbu, więc się zgodziła. Trzeba jeszcze było ustalić to z Mią.  Zielonooki lew zabrał małżonkę i kilka lwic ze sobą, a Mohatu został pod opieką Xyleny. Natomiast lwy ruszyły do Stada Ciemności. Tereny które wybrało sobie to stado były urodzajne i żyzne. Pierwsze kogo spotkali to właśnie Mię. Przywódczyni Stada Ciemności zdziwiła sie na ich widok.
-Witaj, bracie.- syknęła z arogancją.- Czego tutaj szukasz?
-Urodził nam się syn.- powiedział Nehbu z powagą.- Wiemy, że tobie urodziła się córka. Chcielibyśmy, żeby zostali zaręczeni.
-To byłby dla mnie i dla mojego stada wielki zaszczyt.- odpowiedziała Mia z drobnym rumieńcem. - Chętnie się na to zgodzę.
-Dobrze. A więc niech ceremonia odbędzie się jutro pod drzewem rajskich kwiatów. Najlepiej w samo południe.- rzekł lew. Pożegnał się z siostrą i wrócił do jaskini. Lecz Miriabi nadal nie wiedziała czy to dobry pomysł. Ale decyzji cofnąć już nie można było. Nazajutrz, w południe, zgodnie z umową Lwie Stado ruszyło na tereny Stada Ciemności. Pod drzewem rajskich kwiatów stała Mia, a za nią Tavo i reszta stada. Brązowa lwica siedziała przy szerokim głazie na którym położyła Dalię. Nehbu westchnął i podszedł do siostry, zostawiając za sobą stado i małżonkę. Przed córką Mii, położył Mohatu. Ta uśmiechnęła się do lewka przyjacielsko, lecz ten zrobił tylko zdziwioną minkę.
-Uroczyście ogłaszam, że Ceremonia Zaręczyn została otwarta!- przemówił władca Lwiego Stada.- Czas na złożenie tradycyjnej lwiej przysięgi.- po czym, położył łapę na sercu. Mia zrobiła to samo. Przysięga ta była dość długa i skomplikowana by ją przepisać. Kiedy zakończono przemowę, łuna światła słońca oświetliła lwiątka.
"No to teraz władza jest moja!"- pomyślała Mia i uśmiechnęła się. Wzięła szybko Dalię i pognała za stadem. Nehbu też zabrał synka i ruszył na swoje włości. Bardzo chciał powiedzieć synowi o tym co zaszło tamtego dnia, ale musiało to być ścisłą tajemnicą, według przysięgi. Mohatu miał się o tym nigdy nie dowiedzieć...

sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział II - Narodziny



Słońce zaświeciło nad sawanną, zapowiadał się ciepły, letni dzień. Miriabi obudziła się jako pierwsza ze stada, gdyż zbudziły ją promienie słońca. Miała nieco opadnięte powieki, jako że całą noc nie spała z powodu częstych i nagłych bólów brzucha. Wstała powoli i spojrzała na swój brzuch.
"No tak, pewnie za parę dni urodzi się lwiątko." - pomyślała z uśmiechem. Spojrzała na swojego męża który jeszcze spał. Pochyliła się nad nim oraz liznęła go w policzek. Po czym wyszła z groty i udała się nad wodopój. Natomiast w grocie zbudził się niespodziewanie Egar. Poszczęściło mu się, bo wszyscy, łącznie z Nehbu jeszcze spali, a on miał szansę wykończyć króla. Podszedł do śpiącego lwa, wysunął długie, niestępione jeszcze pazury, podniósł łapę i już miał przeciąć tętnice w szyi Nehbu, gdy obudziła się Ebi. Zdziwiona spojrzała na Egara.
-Nie śpisz już?- szepnęła zaspana. Lew nie odpowiedział. Zgrzytnął tylko zębami ze złości, że mu się nie udało zabić króla. Wyszedł pospiesznie z jaskini i udał się w stronę wzgórz. Natomiast, szara lwica wstała i udała się tam gdzie wcześniej jej koleżanka - nad wodopój. Niespodziewanie lwice spotkały się tam. Jak zwykle chciały porozmawiać ze sobą. Obie położyły się na kamieniu który widniał tuż przy brzegu stawu.
-Wiesz Ebi... chcę ci wyznać pewien sekret...- zaczęła niepewnie błękitnooka.
-Co takiego?- dopytywała się Ebi z zaciekawieniem.
- Ja... ja jestem w ciąży!- wykrzyknęła szczęśliwa Miriabi.
-To cudownie! Miriabi gratulację!- mówiąc to objęła przyjaciółkę łapą.- I wiesz... ja też jestem w ciąży!
-Pawian Hekima mówił, że już dzisiaj mogę urodzić.- pochwaliła się brązowa.
-Ja też mogę urodzić dzisiaj, ale troszkę później od ciebie.
-Na razie Nehbu nic nie wie. A powiedziałaś o tym Egarowi?- spytała Miriabi.
-Nie, jeszcze nie.- odpowiedziała Ebi. - On tylko wie, że Mia i Xylena są w ciąży.
Lwice były bardzo podekscytowane ciążą. Ale postanowiły powiedzieć o tym swoim mężom dopiero o zmierzchu. Wreszcie nastała ich upragniona chwila. Miriabi leżała w grocie i czekała na powrót Nehbu. Kiedy lew wszedł, otarli się nosami. Miriabi ciągle nie miała odwagi powiedzieć mężowi o ciąży, ale i tak prędzej czy później by się wydało.
-Nehbu... muszę ci o czymś powie... AAAAŁŁŁ!- zawyła nagle z bólu przywódczyni.
-Kochanie, co się stało?- Nehbu był cały przerażony. Nie wiedział  kompletnie co robić.
-Ja.. ja rodzę! Ał! Biegnij po Hekimę! Już!- dyszała brązowa. Hekima był pawianem, dostępnym do dyspozycji każdemu zwierzęciu potrzebującemu pomocy. Nehbu ufał szamanowi i pobiegł do niego. Droga do jego baobabu nie była daleka. Jednak kiedy go przyprowadził do jaskini, Miriabi leżała wyczerpana na ziemi, ale nie widać było, że ją coś boli. Za to odsłoniła spod łapy małą, złotawą kulkę. Malutkie, słodkie i puszyste lwiątko.
-Hekima, to chłopczyk czy dziewczynka?- zapytał kipiąc z radości Nehbu. Pawian zachchotał, podszedł do młodej matki i obejrzał lwiątko.
-Masz syna, panie.- powiedział pawian. Królewska para, pozwoliła odejść szamanowi, chcieli teraz spędzić jaki najwięcej czasu z synkiem. Miał on ciemnozłotą sierść, pomarańczowe oczy i kępkę rudawo-brązowej grzywy. Nazwano go Mohatu. Kilka godzin po porodzie, wszystkie lwice w stadzie wiedziały o synu Miriabi i Nehbu. Tylko jeszcze Egar nic o tym nie wiedział. Był sam w innej grocie, chodził w kółko i zastanawiał się dalej, jak pozbyć się Nehbu. Nagle przyszła do niego Ebi.
-Nie uwierzysz Egar, jakie mam dla ciebie wesołe wieści!- promieniała szara lwica.
-Co się stało? Nehbu umarł? Zginęła Miriabi? Mia została zamordowana? A może zmarła Xylena?- dopytywał się przejęcie Egar.
-Nie, nic się takiego nie stało. Po prostu Nehbu ma syna.
W Egarze coś zabulgotało. Był wściekły. Chlasnął lwicę pazurami, a ta poleciała w głąb groty.
-TO SĄ TWOIM ZDANIEM DOBRE WIEŚCI?!- ryknął.
-Egar! Ja... ja , ja rodzę!- wybełkotała lwica.
-Co?
Poród Ebi jednak nie trwał długo. W końcu urodziła śliczną córeczkę. Egar nie cieszył się z córki, ale zaakceptował ją. Zauditu, bo tak ją nazwano, posiadała jasno-kremowe futerko, oraz niebieskie oczy. W tym dniu urodziły się jeszcze dwa lwiątka - córka Tavo i Mii, którą nazwali Dalia. Była ona jasnobrązowa z turkusowymi oczami. No i Xylenie i Ixanowi urodził się też syn. Jego imię to było Luxan. Miał, ciemnozłotą sierść, ciemnobrązowe oczy, oraz jasnobrązową kępkę grzywy. Co dziwne, jego drugie ucho było ciemnobrązowe. Tak zakończył się "Wielki Dzień Narodzin".

czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział I - I tak to się zaczęło...


Za nim jeszcze powstała Lwia Ziemia wszystkie zwierzęta żyły w kompletnej rozsypce. W zależności od danego gatunku, zwierzyna mieszkała w stadach, na określonych, niewielkich terytoriach. Jednak nasza historia rozpoczyna się w Lwim Stadzie. W tamtych czasach, władał nim lwi przywódca Nehbu. Był to lew o jasno-kremowej sierści, bujnej grzywie w kolorze gorzkiej czekolady i zielonych oczach, a jego wybranką była Miriabi, brązowa lwica z niebieskimi oczami i charakterystycznymi, białymi obwódkami wokół uszu. Nehbu miał też siostrę Mię, również brązową lwicę, lecz miała ona na czole kremowe znamię w kształcie diamentu i płomienne oczy. Jednak lwy rzadko się widywały , gdyż była wtedy taka tradycja, że gdy lwica wychodzi za mąż, musi zamieszkać w stadzie swego partnera. W przypadku Mii, był to silnie zbudowany lew, o brązowo-purpurowej sierści, czarnej grzywie i turkusowych oczach. Zwał się Tavo.Tak samo było w przypadku przyszywanej kuzynki Miriabi, Xyleny, która wyszła z Ixana, lwa z Rajskiego Stada. Ten lew z kolei miał sierść w kolorze toffi, rudawą grzywę i niebieskie oczy, Xylena za to wyglądała jak Zira, tylko była jaśniejsza i nie miała nadgryzionego ucha. Wydawałoby się, że wszyscy są szczęśliwy z tego powodu, że Nehbu jest królem. Ale był lew, który po prostu nienawidził go i chciał odebrać mu władzę. Był to również członek Lwiego Stada. Zwał się Egar, z czarną grzywą, zielonymi oczami i miodową sierścią. Był arognacki, leniwy ale za to silny. Wszystkie lwice były obrzydzone Egarem, oprócz jednej lwicy, Ebi. Miała srebrno-omszałą sierść, ciemne ślepia i dwie szramy na lewym oku. Była to też najlepsza przyjaciółka Miriabi. Lecz inne lwice nie darzyły ją zaufaniem. Uznawały, że jak jest żoną Egara to tylko pójdzie w ślady męża. Ale Ebi była dobrą lwicą w  przeciwieństwie do męża. I tak się to wszystko zaczęło...