wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział VI - Spotkanie z hienami

 Miriabi spała bardzo długo. Kiedy się przebudziła spostrzegła, że w grocie jest tylko kilka lwic, Mohatu i Nehbu. Przywódczyni lwów uśmiechnęła się do śpiącego męża i syna po czym wyszła z groty. Miała ochotę przejść się po wzgórzach. Zdziwiona ujrzała jakąś ciemną plamkę wśród pasma bujnej zieleni. Zaniepokojona brązowa zbliżając się do owego dziwnego miejsca wyczuła dziwny zapach. Jakby coś się paliło. Spojrzała w niebo. Było całkiem błękitne, ze wszystkich stron, więc pożaru nie było gdzieś w okolicy.
-AŁ!- zawołała nagle Miriabi. Spojrzała na swoją przednią łapę; wbiła sobie kolec z krzaków cierni. Westchnęła ciężko i wyciągnęła kolec, a po chwili wyrzuciła za siebie. Ze strachem stwierdziła, że doszła do tamtego, dziwnego miejsca. Było tam okropnie: okoliczne bagna spowite gęstą mgłą, ziemia naga i zimna, kikuty pozostałe z drzew i mnóstwo skał, tak przynajmniej można było opisać to miejsce.
-No proszę, proszę! Kogo ja tu widzę!- rozległ się jakiś ochrypły głos.
-Kto tu jest?!- zawołała jasnooka. Odruchowo wysunęła pazury i gwałtownie się obróciła. Z cienia jednej z grot ukazała się postać hieny. Dorosłej samicy, miała dwie blizny na przedniej łapie, a na tylnej cztery zadrapania, poszarpane uszy, lekko nastroszoną grzywkę i olbrzymią ranę na brzuchu. Miała też "śliwę" pod prawym okiem.
-Witaj, Miriabi.- uśmiechnęła się chytrze.
-Skąd znasz moje imię?- zdumiała się matka Mohatu.
-Ach, cha, cha!- zaśmiała się hiena. Podniosła łapę i przybliżyła ją do pyska. Miała długie pazury które zaczęła sobie oglądać.- Widzę, że nie pamiętasz mnie.
-Ja cię nawet nie znam!
-Och, nie sądziłam, że zapomnisz o starej Kilavi.
Hiena, wybuchła śmiechem. Miriabi nie wiedziała o co jej chodzi. Kiedy Kilavi zaprzestała swemu śmiechowi rozległo się dudnienie kroków. Zza pleców Kilavi wyszły jeszcze dwie hieny, samica i samiec. Nagle lwicy coś się przypomniało.
-Powiedziałaś, że masz na imię Kilavi?- zapytała podkreślając imię "Kilavi".
-Tak, to ja!- odparła znudzonym tonem hiena.
-To... to twoi rodzice zrobili te blizny Ebi!- zawołała nagle.
-No, widzę że jednak masz jeszcze parę szarych komórek w mózgu!
I wyszczerzyła kły do Miriabi. Błękitnooka również się do niej wyszczerzyła. Zapowiadało się na krwawą walkę w której to Kilavi miała przewagę nad lwicą. Ale coś je nagle powstrzymało... Lecz cóż to było?
___________________________________________________
Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w następnym rozdziale ;) Mogę wam zdradzić, że w następnej notce będzie napisane dlaczego Ebi miała te dwie szramy na oku i czemu Kilavi taką nienawiścią pałała do Miriabi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz